Zaprezentowało się na nich około stu wystawców rożnych branż, związanych z rynkiem budowlanym i ogrodniczym.
Swoje stoisko miała też Opolska Okręgowa Izba Inżynierów Budownictwa, organizując przy tej okazji Dni Otwarte Inżyniera Budownictwa. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. W działającym punkcie konsultacyjnym, gdzie dyżurowali członkowie izby, można było uzyskać kompleksowe informacje związane przygotowaniem i realizacją procesu budowlanego oraz użytkowania obiektów budowlanych, a także uzyskać porady i pomoc w różnych kwestiach związanych z budownictwem jednorodzinnym.
Rozszerzeniem tej kwestii była prezentacja mgr inż. Anny Waloszek na temat najczęściej spotykanych wad w budownictwie mieszkaniowym i sposobów ich uniknięcia. Jak mówiła prelegentka w trakcie swojej pracy zawodowej zajmowała się około tysiącem mieszkań. Według jej definicji, usterka, to odstępstwo od założeń projektu lub norm budowlanych, które może wpłynąć na trwałość, estetykę, funkcjonalność budynku. - Usterkę łatwiej naprawić, ale trzeba ją najpierw zdiagnozować – wyjaśniała Anna Waloszek. A jak się ustrzec usterek? Należy wybierać solidne materiały i wyposażenie, powierzyć roboty doświadczonym wykonawcom, projekt powinien uwzględniać uwarunkowania działki i gruntu, wreszcie - niezbędna jest dobrze przygotowana umowa oraz nadzór kierownika i inspektora budowlanego.
Prof. Dariusz Bajno, przewodniczący Okręgowej Rady OPL OIB, wziął udział w panelu dyskusyjnym na temat zabytków, tego czy warto w nie inwestować, czy się ich bać.
Towarzyszyli mu Zbigniew Bomersbach, opolski wojewódzki konserwator zabytków oraz inż. Tomasz Filiński ze spółki Polbau, która prowadziła modernizacje i przebudowy wielu opolskich zabytków.
Prelegenci przekonywali, że powinno się mówić nie tylko o zabytkach, a o dziedzictwie, bo to ono wymaga zachowania. Wymieniano też przykłady tych zabytków, które trafiały w nieodpowiednie ręce. Nowi inwestorzy otrzymywali je za symboliczną złotówkę i zamiast zabrać się za odbudowę, którą obiecywali, znikali, obiekt zaś niezabezpieczony niszczał, a właściciela nie można było odszukać. Tak stało się w przypadku zamku w Turawie. W Głogówku – na szczęście – gminie udało się przejąć zamek, którego poprzedni właściciel nic nie robił. Jest nadzieja, że lepszy los czeka pałac w Dobrej i Kopicach, gdzie wreszcie zaczęły się pozytywne zmiany. - Słabe są mechanizmy prowadzące do przejmowania niszczejących obiektów. Staramy się doprowadzić do dobrej współpracy z ich właścicielami i chcemy im pomagać, a nie karać – zauważał wojewódzki konserwator.
Tomasz Filiński wskazywał na trudności i szereg niespodzianek, z którymi musi się liczyć wykonawca podejmujący się odbudowy zabytku. Firma Polbau m.in. prowadziła prace rekonstrukcyjne w Zamku Górnym w Opolu, który zlokalizowany jest w samym centrum miasta. Oprócz ograniczeń konserwatorskich nie obyło się bez kłopotów logistycznych związanych np. z transportem. Narzucone zostały metody realizacji przy udziale zawodów, które są w zaniku – kowalstwo, wytwórcy witraży, zduni.
W Anglii – przywoływał przykład Zbigniew Bomersbach – inwestorzy, którzy podejmują się rekonstrukcji zabytku otrzymują dotację na ten proces. Jest nadzieja, że i u nas będzie można wspomóc tych, którzy inwestują w wartościowe obiekty. Resort kultury przygotowuje listę rankingową obiektów, które otrzymają dofinansowanie. Przeznaczono na ten cel 100 mln złotych.
Dariusz Bajno przyznał, że gdyby miał okazję, chętnie zamieszkałby w zabytku, bo warto przywiązywać wagę do dziedzictwa, dać mu drugie życie.
Maria Szylska